Aktualności - Piłka nożna

Z myślą już o następnym sezonie – cz. I

Oto pierwsza część rozmowy z Wojciechem Gumolą, szkoleniowcem trzecioligowych piłkarzy Rekordu. 

 

Dziś podsumowujemy jesień „biało-zielonych” futbolistów oceniając grę zespołu, nie stroniąc od indywidualnych cenzurek. 

Runda jak sinusoida, trochę w górę, czasem w dół, brakowało regularności, a dobre mecze przeplatane były słabszymi. Jak to wyglądało w Twoich oczach?

- Sama gra była w miarę stabilna, na porównywalnym i dość wysokim poziomie, choć nie ukrywam, czasami narzekaliśmy na skuteczność. Nasza niemoc strzelecka, indolencja niektórych napastników dawała o sobie znać, bo przecież w każdym meczu tworzyliśmy sobie przynajmniej pięć, sześć dogodnych sytuacji. Bywało tak, że zdobywaliśmy kilka bramek, a zdarzało się i tak, że zbyt rzadko trafialiśmy, stąd ta opinia o naszej nierównej formie. Wspomnijmy jeszcze o bardzo złym bilansie traconych przez nas bramek. Po głębszej analizie nasuwa się jeden wniosek. Tu nie chodzi o złą organizację gry i postawę zespołu w obronie, a o to, że gdzieś, w którymś momencie jedno ogniwo wyłamywało się z założonego schematu. Ktoś chciał być lepszym, niż w zasadzie jest, przedkładał styl nad skuteczność. I tak rodził się błąd, którego nie byliśmy w stanie nadrobić. W ten sposób traciliśmy gole po indywidualnych błędach. Do tego jeszcze musimy doliczyć słabszą dyspozycję naszej nominalnej „jedynki” – Pawła Góry i wcale nie lepszą formę jego zmiennika – Łukasza Chwałki. Zabrakło tej pomocy ze strony bramkarza, jaką mieliśmy wiosną. Dlatego niemal każdy błąd obrońcy kończył się co najmniej groźną sytuacją dla rywali. No i jeszcze przytrafiające się naszym stoperom dziecinne błędy, które dopełniają obrazu. Ciężko było nadrabiać z przodu takie braki, nadganiać je.

Kontynuujmy „rozbieranie gry” naszego zespołu na czynniki pierwsze. Kiepskie rezultaty na wyjazdach i diametralnie inne, lepsze na własnym boisku, i mimo wszystko dobra w mojej opinii skuteczność pod bramką przeciwników.

- Gdyby była jedna recepta na lepszą postawę w meczach wyjazdowych to na pewno byśmy ją dawno odkryli i zastosowali. Niemniej nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tak słabych statystyk na obcych boiskach. Pewnie, że mamy relatywnie młody zespół, który na wyjazdach popełnia błędy, a których ustrzegła się na naszym boisku. U siebie mamy również „mega-komfortowe” warunki, dobrze się tu czujemy i świetnie nam się tu gra. Już przy wyjazdach dochodzi element takiego rozchwiania emocjonalnego u zawodników, tego komfortu już nie ma. Młodsza część zespołu częstokroć uczestniczy w wyjazdach w nieznane sobie tereny, na całkiem obce obiekty, co przekłada się pewność gry. Tak więc jak dla mnie podstawowym wytłumaczeniem tego zjawiska jest głowa, nie najlepsza psychika. Innym aspektem są przygotowania do meczu. Zawsze są one takie same bez względu na rywala czy jest to np. BKS Stal czy Swornica, ale za każdym razem staramy się dołożyć jakiś element szykowany specjalnie pod kątem najbliższego konkurenta. Nie jest tak, że gramy zawsze to samo i tak samo, identycznie otwartą piłkę u siebie i na wyjazdach. Jeden błąd z tej rundy biorę w pełni na siebie, porażkę w Zdzieszowicach. Po wygranej 3:0 BKS-u nad Ruchem i po wynikach ekipy ze Zdzieszowic na tamten moment stwierdziłem, że możemy tam zagrać otwarty futbol, tak jak w meczach na własnym stadionie. Szybko zostaliśmy za to skarceni. Gospodarze byli o wiele lepszym zespołem i nie mogliśmy z nimi nawiązać otwartej walki. Każda inna porażka poniesiona w tej rundzie ma swoją osobną historię.

Ale wróćmy do pozytywów, pochwalimy drużynę za ofensywę?

- Z pewnością – tak! To jest nasz atut, któremu poświęciliśmy dużo czasu na treningach starając się wykorzystać nasze predyspozycje. Mamy świetnych zawodników z inklinacjami gry do przodu jak Bartka Woźniaka, Marka Sobika, Mietka Sikorę i Kamila Żołnę. Do tego towarzystwa udanie wkomponował się Adrian Olszowski. Dobrą jesień zaliczyli Szymek Szymański i Andrzej Maślorz. Indywidualnie dysponujemy ogromną siłą rażenia. Z tych sytuacji, które tworzymy w meczu staramy się wykorzystać jak najwięcej. Poza Szombierkami nie było takie spotkania, abyśmy do bramki rywala nie trafili, ale nie zawsze to co ustrzelimy wystarczało do osiągnięcia korzystnego wyniku. Mamy fajny sposób na ofensywę poparty nieprzeciętnymi umiejętnościami indywidualnymi zawodników, dzięki czemu możemy zdemontować każdą obronę. Nawet grając z Polonią Bytom na jej boisku prowadziliśmy 2:0, a przecież bytomianie byli „świeżo” po spadku i wydawali się być nieosiągalni dla reszty stawki w naszej lidze. Z upływającym czasem liga zweryfikowała, że ta dominacja Polonii wcale nie jest taka oczywista. Natomiast wracając do nas, dysponujemy bardzo dobrym szybkim atakiem, nieźle organizujemy się do tzw. ataku pozycyjnego i jesteśmy w stanie na różne sposoby podjąć się sforsowania defensywy rywali. W sferze „gdybania-teoretyzowania” pozostaje nasz bilans strzelonych goli, przy nieskuteczności niektórych naszych piłkarzy.

Za to udział w rozgrywkach o Puchar Polski chluby „rekordzistom” nie przynosi.

- To jest nasza zmora już od ubiegłego roku, choć i tak zanotowaliśmy minimalny postęp (śmiech). To wstyd, że już drugi rok z rzędu odpadamy tak wcześnie z tych rozgrywek i do tego w dość kuriozalnych okolicznościach. Rok temu ja popełniłem w meczu z LKS Bestwina. Zbyt dużo błędów, zbyt wielu młodych chłopaków desygnowałem do gry w tym meczu. Teraz chciałem, abyśmy trafili do finału i gdzieś do 80. minuty meczu ze Spójnią Landek byliśmy bliscy awansu do kolejnej rundy. Niestety w końcówce meczu coś „pękło”. Może właśnie dlatego, że było to dla nas mecz wyjazdowy? (śmiech) Nie ma co gadać, powinniśmy byli ten mecz wygrać i to w wysokich rozmiarach. Przy prowadzeniu 1:0 mieliśmy jeszcze kilka wyśmienitych okazji do zdobycia kolejnych goli. Wszyscy już myśleliśmy, że mecz mamy wygrany i możemy sobie pograć jak na treningu, a okazało się całkiem inaczej. Nie ma dla nas żadnego rozgrzeszenia za ten występ. Byliśmy bardzo nieskuteczni i dziś możemy tylko pluć sobie w brodę, że nie zagramy z LKS-em Czaniec w finale na szczeblu podokręgu. Szansę na rehabilitację będziemy mieć dopiero w przyszłym roku.

Przejdźmy do indywidualnych cenzurek rozpoczynając od letnich transferów. Na ile były to pociągnięcia trafione, na ile chybione?

- Na pewno cała trójka, która trafiła do nas w lipcu to zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę na niezłym, trzecioligowym poziomie. Umiejętności stricte piłkarskie to jedna strona medalu, a drugą jest przystosowanie się do gry zespołu i do szatni. Sądzę, że z tego tercetu dwóch zawodników optymalnie wkomponowało się do naszej drużyny. Marek Sobik w każdym ze spotkań notował bramkową zdobycz lub asystę. Ja doliczyłem się w jego wykonaniu 21 oczek w tzw. punktacji kanadyjskiej. A więc w każdym meczu zrobił dla nas coś pożytecznego. Największym problemem Adriana Olszowskiego było to, iż w poprzednim sezonie trenował wyłącznie z „dwójką” Podbeskidzia opartą na bardzo młodym, niestabilnym personalnie i w dużej mierze juniorskim składzie. Przychodząc do naszego zespołu miał jeszcze sporo nawyków właśnie z młodzieżowej piłki. Za długo rozprowadzał akcje, za długo holował piłkę i  przejawiał różne, inne zachowania, które obserwujemy na co dzień w ligach młodzieżowych. Większa w tym jego niż nasza zasługa, że chociaż zajęło mu to trochę czasu, to zdołał się szybko przestawić na seniorski futbol. Myślę, że od pamiętnego meczu z BKS-em stał się dla nas jedną z kluczowych postaci. Szkoda jedynie jego czerwonej kartki w spotkaniu z Czańcem, bo zabrakło Adriana w końcówce rundy. Na boisku przydałby się nam bardziej, niż na trybunach. Młody chłopak, z dużymi umiejętnościami i dobrymi perspektywami – w stu procentach trafiony przez nas ruch kadrowy! Podobnie jak Marek Sobik, obaj przy jeszcze większym ograniu mogą być wiodącymi postaciami naszej ligi. W superlatywach mogę mówić także o Dawidzie Hanzlu. Śmiało mogę go wyróżnić za wygrane mecze z Pniówkiem i Polonią Łaziska Górne, w których zagrał bardzo dobre zawody. Ale jeżeli napastnik nie strzela ani jednej bramki i nie odnotowuje asyst, to można powiedzieć, że jego wartość nie jest taka, jak wcześniej omawianej dwójki. Niemniej uważam, że jest to piłkarz, który wiele dobrego wniósł do naszej ekipy. Ale niestety jego nienaganna postawa na treningach nie przełożyła się na mecze o punkty. Dwa gole strzelone w spotkaniach pucharowych to za mało jak na klasowego napastnika w trzeciej lidze.

Słów kilka o młodzieży, Szymon Szymański i Bartłomiej Wasiluk jak najbardziej potwierdzili swoją przydatność, a reszta?

- „Wasyl” przyszedł do nas zimą jeszcze jako junior, ale błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w składzie. Od początku spisywał się znakomicie, zaliczył bardzo udaną rundę wiosenną. Jako młodzieżowiec nie popełnił żadnego istotnego błędu, jest solidnym i stabilnym zawodnikiem. „Pełną gębą” senior i człowiek profesjonalnie pochodzący do uprawiania futbolu, wzór do naśladowania dla młodszych kolegów. Więcej takich chłopaków, a wówczas polska piłka będzie z pewnością lepsza. Efektem naszej wspólnej, ciężkiej pracy na treningach jest duże aktualnie zainteresowanie Bartkiem ze strony innych klubów. Kilka dni temu trenował z Podbeskidziem, za parę dni być może będzie gdzieś indziej. Zobaczymy co z tego wyjdzie? Cieszę się, że śladem Bartka podąża Szymon Szymański, który wielokrotnie był już wybierany zawodnikiem meczu i jest dla mnie równorzędnym graczem, porównywalnym skalą talentu do Wasiluka. Kilka zdobytych bramek i kluczowych podań oraz świetnie wykonywane stałe fragmenty są niewątpliwie jego autami. Szymek jest pełnowartościowym trzecioligowcem z ogromnymi predyspozycjami do gry na wyższym szczeblu. Dużo dobrego można również powiedzieć o Tomku Bernacie, który może nie zaliczył zbyt wielu minut, ale w meczach z Ruchem Chorzów i LKS Czaniec  zagrał na świetnym poziomie. Tymi występami potwierdził, że ma „papiery” na trzecioligowe granie. Problemem jest jego „fizyczność”. Jeśli poprawi swoje parametry i będzie gotów do podjęcia walki z seniorami to myślę, że może liczyć na więcej minut spędzonych na boisku w meczach ligowych. Obrońca powinien być silny, dlatego Tomek musi poprawić motorykę, popracować zimą nad tym elementem. Niestety zawiódł mnie trochę Łukasz Chwałka, który nie sprostał moim oczekiwaniom. To dobry bramkarz, ale nie zyskał zaufania mojego oraz drużyny. Coś w pewnym momencie u niego się zacięło, przestał się rozwijać na miarę swoich możliwości.

No i jest jeszcze grupa na ten moment trochę dalszego planu.

- Nie mówimy o jakiejś bardzo licznej grupie, ale już niezłej jakościowo. Powiedziałbym już z wysokiej półki, ale wciąż juniorskiej. Nie są to jeszcze wybitni seniorzy, którzy wiele wniosą już teraz do zespołu, ale z dobrymi perspektywami na grę na tym poziomie w przyszłości. Weźmy za przykład Michała Czernka. W swoim debiucie powinien otrzymać może i nawet czerwoną kartkę za faul tuż po wejściu na plac gry, a potem notował stratę za stratą. Ale już w kolejnym meczu potrzebował niewiele czasu, aby zdobyć bramkę. Już wiem, że wchodząc na „podmęczonego” rywala jest w stanie zrobić korzystną dla nas różnicę. Ma duże umiejętności indywidualnie i świetnie prezentuje się w trakcie treningów. Podobnie rzecz ma się z Jankiem Dudkiem. Obaj nie są jeszcze fizycznie przygotowani do rywalizacji w gronie seniorów. Jednak Janka trzeba wyłącznie chwalić za postawę na treningach i poza nimi. Ma dopiero 16 lat, ale śmiało może już funkcjonować w seniorskiej szatni. Ma za sobą pełnowymiarowy debiut ligowy. I dodajmy, jest szanowany i ceniony przez starszych kolegów. Myślę, że Mateuszowi Waliczkowi rośnie godny konkurent w rywalizacji o miejsce na lewej obronie. Wymienieni chłopcy są takim najbliższym zapleczem naszej drużyny, ale na razie muszą wykazać się pokorą i cierpliwością, nieustannie doskonalić się. Do tego grona zaliczyłbym jeszcze Mateusza Kubicę, który częściej grywał z nami wiosną. Sądzę, że po należycie przepracowanej zimie i po zniwelowaniu swoich słabszych stron może znów częściej pojawiać się seniorskiej kadrze. Wszyscy chłopcy, w tym ci których nie wymieniłem, a być może na to zasługują, muszą jednak pamiętać, że sam talent może wystarczyć jedynie do gry na poziomie młodzieżowym, na nic więcej. U seniorów trzeba do tego dołożyć dużo codziennej chęci do pracy. Jeśli komuś tego „chciejstwa” zabraknie w naszym zespole nie zaistnieje. Absurdalna nie tylko dla mnie jest sytuacja, w której ktoś zapomina o przyjściu na trening, to jest niedopuszczalne. U juniorów takie zachowanie można przebaczyć, u seniorów na takie rzeczy nie ma miejsca. A niestety z jednym takim „przypadkiem” mieliśmy do czynienia, mniejsza o nazwisko.

Rozmawiał: Tadeusz Paluch/foto: Paweł Mruczek

W drugiej części rozmowy (już wkrótce) trener „rekordzistów” przyzna plusy i minusy, mówić będzie o zakładanych zmianach personalnych, a także snuje plany na najbliższą zimę i nieco odleglejszą przyszłość.

Komentarze:

Następny mecz

38 kolejka
6.06.2015 r. (sobota) godz. 17:00

5:2 (0:0)

Rekord Bielsko-B Grunwald Ruda Śl

Tabela

# Zespół M P
1 KS Polonia Bytom 38 87
2 OKS Odra Opole 38 85
3 MKS Ruch Zdzieszowice 38 80
4 BKS Bielsko-Biala 38 74
5 Rekord Bielsko-Biała 38 71
6 GKS 1962 Jastrzębie 38 66
7 TS Szombierki Bytom 38 57
8 RKS Skra Częstochowa 38 55
9 LKS Czaniec 38 55
10 Górnik II Zabrze SSA 38 54
11 Podbeskidzie II Bielsko-Biała 38 52
12 LZS Swornica Czarnowąsy 38 50
13 Ruch II Chorzów SA 38 49
14 Pniówek Pawłowice 38 47
15 GKS Piast SA II Gliwice 38 42
16 Grunwald Ruda Śląska 38 42
17 Polonia Łaziska Górne 38 33
18 Górnik Wesoła 38 30
19 KS Małapanew Ozimek 38 17
20 LKS Skalnik Gracze 38 17
SPONSOR TECHNICZNY:    PARTNERZY:     PATRONI MEDIALNI:        

atomic