111
Rezultaty schodzą na dalszy plan, nie determinują procesu nauczania. Jednak każda rywalizacja zawsze niesie za sobą spore emocje. Stąd bieżące śledzenie wyników rywali oraz układu tabeli, co w równym stopniu dotyczy młodych piłkarzy oraz ich rodziców. Z trochę innej perspektywy i z odrobiną dystansu podchodzą do samych rozgrywek szkoleniowcy młodych „rekordzistów”. Wynik, wynikiem, ale nie on jest najważniejszy, a przynajmniej nie na tym etapie futbolowego szkolenia, o czym czytamy w posezonowych komentarzach trenerów grup młodzików i młodzików młodszych.
Daniel Gala (II Liga Młodzików, gr. południowa – rocznik 2002): - Zakończyliśmy drugoligowy sezon na drugim miejscu. Dodam, sezon jak dla mnie zbyt krótki. Po tak długiej zimie dawka dziesięciu meczów, to za mało jak dla tej grupy wiekowej, w kontekście ich dalszego rozwoju. W moim odczuciu byliśmy najlepiej grającym zespołem w całej lidze. Niestety zdarzył nam się słabszy moment, zagraliśmy bardzo słabo pierwszy kwadrans w meczu z Odrą. czego efektem były stracone trzy bramki, których nie udało nam się nadrobić (wynik 2:3), a w rewanżu było tylko 2:1. Taka jest piłka, chłopcy ciągle się uczą i najważniejszy jest ich postęp, który staramy się systematycznie monitorować. A patrząc z tej perspektywy każdy zawodnik zrobił ogromny krok do przodu. Traktowaliśmy ten sezon jako kolejny etap selekcji przed naborem do gimnazjum. Jestem przekonany, że chłopcy są odpowiednio przygotowani, a nowi zawodnicy, którzy uzupełnią grupę tylko podniosą poziom i wprowadzą zdrową rywalizację potrzebną w codziennym treningu. Podziękowania dla rodziców za wsparcie na w trakcie meczów. Takiej frekwencji nie powstydziłyby się zespoły seniorskie!
Mariusz Gąsiorek (II Liga Młodzików Młodszych, gr. południowa – rocznik 2003): - Porównując ten rok do ubiegłego, gdy również miałem przyjemność pracować z tymi chłopakami budując ten zespół od początku, powiem że cel szkoleniowy jaki postawiłem przed sobą oraz grupą został osiągnięty. Chłopcy zrobili postęp w grze pod względem taktycznym oraz w samym podejściu do zajęć treningowych. Owszem wyniki mogą tego nie pokazywać, ale nie skupiałbym się tutaj na wyniku, bo w tym wieku nie możemy patrzeć na wynik sportowy, kto zajmuje np. pierwsze, trzecie, a kto ostatnie miejsce. Naszą rolą jest, aby nauczyć ich piłkarskiego „ABC”, które pozwoli im realizować swoje umiejętności w wieku późniejszym. Satysfakcją dla trenera będzie, jeśli swojego zawodnika będzie mógł oglądać na boiskach dużego formatu.
Rozgrywki zakończyliśmy w ubiegłym tygodniu meczem w Skoczowie. Przed nimi teraz trochę odpoczynku, ulubiony czas dla wszystkich – wakacje, a od sierpnia zabieramy się ponownie do pracy, gdzie m.in. pojedziemy na obóz sportowy. Dziękuję także rodzicom za pomoc w organizacji wyjazdów na liczne turnieje, na które mieliśmy okazje pojechać i rywalizować z innymi zespołami.
Bogusław Matloch (III Liga Młodzików Młodszych, gr. V – rocznik 2004): - Kolejny sezon szkoleniowy kończy drużyna młodzików młodszych z rocznika 2004. Podsumowując ten okres, należy zwrócić uwagę na złożony charakter tej grupy. Cała ekipa liczy ok. 30-stu zawodników, podzielonych na dwie grupy szkoleniowe, z których tylko szesnaście osób to uczniowie SMS. Braliśmy udział w rozgrywkach na dwóch poziomach - ligi młodzików młodszych (rocznik 2003) oraz ligi żaków (rocznik 2004 i młodsi). Ponadto od stycznia zaliczyliśmy 14 turniejów różnego rodzaju. W lutym byliśmy na obozie zimowym w Brennej. W lipcu czeka nas jeszcze wyjazd na turniej halowy do Włoch. Liczba zrealizowanych działań i spędzonych wspólnie godzin w tym roku, na pewno nie pozwalała się nudzić moim chłopakom, a już na pewno na brak zajęć nie narzekali ich rodzice. Wiele z tych zadań odbyło się dzięki ich zaangażowaniu, za co przy tej okazji bardzo im dziękuję i obiecuję, że przez pozostałe dwa lata pracy… będzie ich równie dużo.
Podziękowania należą się również trenerom współpracującym z moją drużyną - Tomaszowi Skowrońskiemu i Dariuszowi Ruckiemu.
Podsumujmy więc osiągnięcia grupy z rocznika 2004. Wynikowo – niedosyt, ale szkoleniowo zadowalający progres. Mocne strony grupy to: duże indywidualności i „gorąca krew” w głowach, słabe - to zdyscyplinowanie i aspekt wychowawczy. Na zakończenie dygresja: czy jest pan trenerze zadowolony? To najczęstsze pytanie, na które musiałem odpowiadać w ostatnim okresie. Powtórzę się: „zadowolony trener, to trener na emeryturze”. Zadowolenie to uczucie, które nie może mieć charakteru spełnienia u żadnego trenera i zawodnika. Zawsze trzeba stawiać sobie wyższe cele, inaczej przestajesz nieświadomie chcieć być trenerem. Ja jestem usatysfakcjonowany z postępów moich wychowanków i z tego, że pracując w takim klubie jak Rekord mogę realizować swoje wizje szkoleniowe.
TP/foto: Marek Łękawa
Komentarze: