Aktualności - Futsal

Słodko-gorzki smak sezonu

Zakończony w ostatnią niedzielę sezon w ekstraklasie futsalu z kilku względów był dość nietypowy, a emocji nie brakowało do końca.

Nie było jeszcze w historii najwyższej klasy rozgrywkowej takiej sytuacji, by na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej w walkę o ligowy byt zaangażowanych było sześć zespołów czyli dokładnie połowa uczestników rozgrywek. W dodatku tak ułożył się ligowy terminarz, że jedyny mecz bez stawki zagrały między sobą - żegnający się z ekstraklasą AZS UG Gdańsk i grający "o pietruszkę" KGHM Euromaster Chrobry Głogów. Spadek gdańszczan to jedno z niewielu trafień w przedsezonowych typowaniach - wielu interesujących się ligowymi rozgrywkami, właśnie w tej drużynie widziało murowanego kandydata do opuszczenia grona najlepszych. Drużyna oparta na zawodnikach grających zarówno na boiskach trawiastych, jak i w piłkę plażową, mimo kilku wyjątkowo dobrych spotkań, nie zdołała na dłuższą metę dotrzymać kroku konkurentom.  Natomiast jeżeli faktycznie najtrudniejszy jest drugi sezon po awansie, to postawa KGHM Euromastera była zaprzeczeniem tej teorii. Ekipa z Głogowa przez większą część sezonu utrzymywała się na bezpiecznym miejscu w ligowej tabeli i do końca pozostawała w grze o finałową czwórkę, ostatecznie kończąc sezon na piątej pozycji.

Stopień wyżej zakończyły rozgrywki pniewskie Czerwone Smoki. Gra tego zespołu to największa niespodzianka sezonu. Podopieczni Łukasza Frajtaga skazywani byli na ciężką walkę o ligowy byt, takiego, który przewidziałby udział Red Dragons w rundzie finałowej nie było zapewne nawet wśród zawodników tej drużyny. Nic zatem dziwnego, że trener beniaminka wybrany został w plebiscycie Futsal Ekstraklasy szkoleniowcem roku.

Do tego miana na pewno nie kandydował Łukasz Żebrowski. Opiekun szczecińskiej Pogoni '04 przez cały sezon cieszył się zaufaniem szefów klubu, ale tego sezonu do udanych nie zaliczy. Postawa wicemistrza Polski to najbardziej negatywna niespodzianka sezonu 2014/2015. Dysponujący niezłym, jak na krajowe warunki składem szczecinianie, zakończyli swe występy na przedostatniej pozycji, tym samym najbliższy rok spędzą wśród pierwszoligowców.

Tuż nad portowcami uplasowała się Gwiazda Ruda Śląska, drużyna od lat uznawana za zbyt silną na I ligę, a dotychczas z reguły zbyt słabą na ekstraklasę. W tym roku rudzianie mieli trochę pecha - zajęli pozycję nad"kreską", jednak wobec zmiany systemu rozgrywek miejsce dziesiąte nie gwarantowało utrzymania - to śląska drużyna zapewniła sobie wychodząc zwycięsko z baraży, w których ich rywalem było pierwszoligowe Cuprum Polkowice.

Na pochwały zasługuje postawa AZS UŚ Katowice, na której swoje piętno odcisnął Błażej Korczyński, który przejął trenerskie stery w rudzie rewanżowej. Pod jego egidą zespół punktował dość regularnie, na wiosnę zdobywając 18 ze swoich 26 punktów i finiszując na ósmej pozycji. Grający trener B.Korczyński odniósł także indywidualny sukces - przez wiele lat gry zdobył 314 bramek w ekstraklasie i został najlepszym strzelcem w historii tych rozgrywek.

Punkt mniej zdobył Red Devils Chojnice - drużyna, w której średnio co 5 spotkań dochodziło do zmiany na stanowisko szkoleniowca. Zespół oparty w dużej mierze na zawodnikach z Ukrainy, przez ponad pół sezonu miał też trenerów z tego kraju - Olega Zozulę, a późniejszej fazie Andrija Łuciwa. Ten ostatni zdołał wprowadzić drużynę do Final Four Halowego Pucharu Polski, ale w tym turnieju chojniczanami dyrygował już były opiekun polskiej reprezentacji - Vlastimil Bartosek. Finalnie na jego konto poszło także z trudem wywalczone utrzymanie.

GAF Jasna Gliwice i Clearex Chorzów po dwóch pierwszych kolejkach zajmowały pozycje na szczycie ligowej tabeli. W trzeciej solidarnie przegrały, a potem było już...tylko gorzej. Na finiszu rozgrywek oba zespoły, wcześniej typowane raczej do gry o pozycje medalowe, znalazły się w grupie drużyn walczących o utrzymanie. Ich końcowe miejsca - odpowiednio szóste i siódme - chyba odzwierciedlają postawę tych drużyn w sezonie 2014/2015.

Tytuł wicemistrzowski, pierwszy w swojej historii zdobyła Gatta Active Zduńska Wola. Zespół dysponujący bardzo dobrą, ale wąską kadrą jako jedyny przez całe rozgrywki dotrzymywał kroku krakowskiej Wiśle. Przegrał walkę o tytuł mistrzowski w bezpośrednim pojedynku w ostatniej kolejce rundy finałowej. Od kilku lat mówi się o tym, że drużyna potrzebuje wzmocnień, przede wszystkim poszerzenia kadry, ale póki co wózek wciąż ciągną niezawodni Daniel Krawczyk  i Michał Marciniak. W momencie, w którym tych graczy zabrakło Gatta dużo straciła na swej wartości, czego świadkami byliśmy podczas  Final Four Pucharu Polski.

Równa gra przez całe rozgrywki, niewielka ilość "wpadek", zaowocowały tytułem mistrzowskim dla Wisły Krakbet Kraków. Świetny start zanotował także beniaminek wśród ligowych szkoleniowców - Krzysztof Kusia, który w swym debiutanckim sezonie zdobył z drużyną dublet - do mistrzowskiej korony krakowski zespół dołożył zdobycie Pucharu Polski.

 Uczestnicząc w uroczystości rozdania brązowych medali miałem mieszane uczucia. Z jednej strony jest radość ze zdobycia kolejnego medalu Mistrzostw Polski, z drugiej nasza niemoc w obronie mistrzowskiego tytułu trochę boli. Oczywiście to tylko sport, nie zawsze można być pierwszym i z tego punktu widzenia także trzecia pozycja jest sporo warta. Jednak mnie martwi przede wszystkim punktowa przepaść pomiędzy dwójką liderów a naszą drużyną. Chcąc nie chcąc, musimy posypać głowy popiołem - nie przystoi ustępującemu mistrzowi, tak szybko zakończyć walki w obronie tytułu. Ponoć łatwiej jest zdobyć niż obronić i niestety w naszym przypadku, ta reguła znalazła potwierdzenie. Dla mnie ten sezon ma słodko-gorzki smak, w którym jednak gorycz przegranej jest mimo wszystko większa niż słodycz zdobytego brązu. Trudno nasze niepowodzenie złożyć tylko i wyłącznie na karb nieszczęścia w postaci kontuzji Douglasa czy Pawła Machury, ciężko też całą winę zrzucić na trenera Adama Krygera. Nasza drużyna dysponowała na tyle silną i stabilną kadrą, by w kilku spotkaniach zagrać zdecydowanie lepiej i zdobyć znacznie więcej punktów - a jednak tak się nie stało. Pewnym usprawiedliwieniem jest wyjątkowo długi i ciężki sezon, w związku z przygotowaniami i występem drużyny w UEFA Futsal Cup. Za tą imprezę można zespół tylko pochwalić - naprawdę niewiele zabrakło by Rekord zameldował się w szesnastce najlepszych klubów w Europie.

Biorąc pod uwagę warunki szkoleniowo-organizacyjne jakie drużynie zapewnia prezes Janusz Szymura oraz kadrowy potencjał, najniższy stopień podium to absolutne minimum, niższą pozycję, ja osobiście uznałbym - za wynik bardzo zły. Kiedy obrona tytułu mistrzowskiego była już niemożliwa  A. Krygera zastąpił Andrzej Szłapa i to pod jego batutą zespół wystartuje w przyszłorocznych rozgrywkach. A nam wszystkim wypada wziąć się do pracy i wierzyć, że walką Rekordu o tytuł mistrzowski, będziemy się pasjonować do samego końca przyszłorocznych rozgrywek. Mam również ogromną nadzieję, że z tej walki wyjdziemy zwycięsko.

 

                                                                                                                             Marek Homa

 

Komentarze:

następny mecz

Futsal Ekstraklasa - 25. kolejka
29.05.2015 r. (piątek) godz. 19:30

5:0 (1:0)

Rekord Bielsko-Biała Red Dragons Pniewy

poprzedni mecz

Futsal Ekstraklasa - 24. kolejka
25.05.2015 r.

3:2 (2:1)

Gatta Zduńska Wola Rekord Bielsko-Biała

Tabela

# Zespół M P
1 Wisła Krakbet Kraków 25 60
2 Gatta Active Zduńska Wola 25 56
3 Rekord Bielsko-Biała 25 41
4 Red Dragons Pniewy 25 32
5 Euromaster Głogów 22 30
6 GAF Jasna Gliwice 22 29
7 Clearex Chorzów 22 28
8 AZS UŚ Katowice 22 26
9 Red - Devils Chojnice 22 25
10 Gwiazda Ruda Śląska 22 25
11 Pogoń '04 Szczecin 22 23
12 AZS UG Gdańsk 22 18

SPONSOR TECHNICZNY:    PARTNERZY:     PATRONI MEDIALNI:        

atomic