W połowie jesiennych rozgrywek futbolistów Rekordu rozmawiamy z ich szkoleniowcem – Wojciechem Gumolą.

Trzecioligowa jesień jest na półmetku i wygląda na to, że sytuacja w tabeli zaczyna się powoli polaryzować. Czy uważasz, że podział na silnego lidera, mocną i liczną grupę środka oraz wąskie grono skazanych na walkę o utrzymanie ma już trwały kształt?

- Liga jest jeszcze bardzo długa i wszystko może się wydarzyć. Spadkowicze z II-ej ligi wnieśli do tegorocznych rozgrywek jakość, której na trzecioligowych boiskach jeszcze nie zaznaliśmy. Na uwagę zasługuje dobra gra BKS-u i GKS-u Jastrzębie. Z pewnością poziom ligi znacząco się podniósł, zespoły są mocniejsze personalnie, dobrze zorganizowane taktycznie i przygotowane pod względem fizycznym. Z drugiej strony, chyba spodziewaliśmy się właśnie takich zmian.

19 punktów w jedenastu meczach „rekordzistów” to: dużo, mało, czy w sam raz?

- Z punktami jest tak, że zawsze jest ich za mało. Jeśli nawet po 11-stu kolejkach mielibyśmy komplet, spoglądaliśmy do terminarza w oczekiwaniu na następny mecz myśląc o kolejnych trzech „oczkach”. Inna filozofia nie miałaby sensu. Realnie oceniając sytuację, gdybyśmy prześledzili okoliczności straty punktów w poszczególnych meczach z Polonią Bytom, Odrą Opole, Szombierkami Bytom czy Skrą Częstochowa, możemy patrzeć na tabelę z dużym zawodem. Z przebiegu meczów jedynie Ruch Zdzieszowice był od nas zdecydowanie lepszą drużyną. Odpowiadając na pytanie jednym zdaniem, myślę że trzy punkty straty do wicelidera oraz siedem przewagi nad strefą spadkową, to w mojej ocenie o wiele zbyt mało, abyśmy mogli pomyśleć, że mamy ich w sam raz.

 A ile punktów chciałbyś mieć na koncie po ostatniej z planowanych na 22 listopada kolejce?

- Pozostało nam do rozegrana dziewięć kolejek, więc chciałbym ugrać 27 punktów J Uważam, że znakomitym wynikiem dla nas byłoby ugranie średniej dwóch punktów na mecz, ale to bardzo, bardzo trudne zadanie… To jest liga, w której każdy zespół potrafi grać na wysokim poziomie, więc każdy zdobyty punkt przyjmiemy z pokorną radością.

Pozytywy i negatywne strony w grze piłkarzy Rekordu w Twojej ocenie na półmetku jesieni? 

- Nie ma takiego elementu, w którym nie widziałbym mankamentów w naszej grze. Osiągnęliśmy zadowalający poziom, jeżeli chodzi o organizację gry obronnej i konstruowanie akcji ofensywnych w dwóch systemach. Wszystko to jednak wymaga nieustannego ulepszania i docierania. Poprzez doskonalenie indywidualnych umiejętności poszczególnych zawodników staramy się wpłynąć na jakość gry zespołu. Z każdego meczu staramy się wyciągać wnioski, by za tydzień zaprezentować się lepiej.

Nie masz obaw o „wyczerpanie baterii” w kadrze zawodniczej? Jeszcze sporo meczów w lidze i pucharze przed piłkarzami, a i kartkowe absencje zaczynają stanowić problem.

- U niektórych zawodników dostrzec można było lekkie zmęczenie sezonem w ostatnim meczu, u innych z kolei widać ogromne chęci i zapał do gry. Od początku sezonu staram się racjonalnie rotować składem, by rozkładać siły piłkarzy na całą długą rundę. Celowo opóźniliśmy start przygotowań, żeby przy wąskiej kadrze dłużej wytrwać w mocnym rytmie treningowym. Każda kontuzja czy kara za kartki bezdyskusyjnie osłabia nasz zespół. Z drugiej strony pauza kartkowa jednego zawodnika oznacza szansę meczową dla drugiego.

Czego spodziewasz się po niedzielnej konfrontacji z rezerwami Ruchu, jakiego przebiegu potyczki i jej wyniku?

- Miałem okazję oglądać naszego najbliższego rywala na żywo w ich ostatnim meczu. Myślę, że w „dwójkach” dochodzą jednak do wniosku, że juniorami, nawet najlepszymi w kraju i nawet z drobnym ekstraklasowym wsparciem, zwyczajnie się nie da na dłuższą metę zbyt wiele zwojować. Stąd chyba ta zmiana terminu meczu na niedzielę i spodziewałbym się raczej mocnego zasilenia ekstraklasową siłą rezerw. Przy pełnej motywacji, dobrej dyspozycji strzeleckiej i zdeterminowanej grze obronnej jesteśmy w stanie powalczyć o pełną pulę.

Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

TP

Komentarze: